poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 4 ''Zbliżyłem się do niej na niebezpieczną odległość''

Nienawidzę poranków! Nienawidzę budzika! Nienawidzę opuszczać ciepłego łóżeczka! Pospałabym sobie jeszcze z trzy godziny, niestety rzeczywistość jest taka że muszę wstać, ogarnąć się, zjeść. Dziś pierwszy trening w moim nowym klubie lekkoatletycznym, stresuje się jak cholera, nie wiem jak tam będzie, czy mnie polubią. No, ale jak to mówią ''bez ryzyka nie ma zabawy'', trzeba wziąć się w garść i pokazać się z jak najlepszej strony. Marco jeszcze spał, zrobiłam nam kanapki na śniadanie, przynajmniej tak mu się odwdzięczę. W sumie nie wiem dlaczego wstałam tak wcześnie jest szósta trzydzieści, a ja mam trening dopiero o dziewiątej, ach przypomniało mi się dlaczego tak wcześnie jestem na nogach, boje się że się spóźnię, tak jestem bardzo niepunktualna. Po zjedzeniu śniadania, poszłam się odświeżyć. Marco już wstał, bo słyszałam jak krząta się po kuchni. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, do torby czyli strój, kosmetyczkę etc. Poszłam do jadalni, zastałam tam blondyna ksumującego kanapki.
-Cześć, jak się spało. Poczęstowałem się kanapkami, chyba się nie obrazisz.
-Bardzo dobrze tylko bardzo krótko, te kanapki to w sumie dla ciebie były.-wyszczerzyłam się do niego.
-Jesteś aniołem, wiesz.
-Chce ci się jakoś odwdzięczyć za to że mnie do siebie przygarnąłeś.
-Bez przesady każdy by to zrobił na moim miejscu. O której masz trening, mogę cię zawieść jak chcesz.
-O dziewiątej, nie rób sobie problemu i tak już dużo dla mnie robisz.
-A no to mogę cię przy okazji podwieźć.-boże jaki on jest uparty...
-Mówiłam żebyś sobie nie robił problemu, poradzę sobie.
-Tylko podaj adres.-posłał mi cwaniacki uśmiech
-Marco...nie musisz tego robić.
-Ale ja ci chcę zrobić nazłość.
-Jesteś straszny!-powiedziałam dusząc się ze śmiechu. Dopiłam do końca moją herbatę, spojrzałam na zegarek było dopiero w pół do ósmej. Do kuchni wszedł Marco w samych bokserkach, jezu czy on musi mieć takie idealne ciało... Gapiłam się na niego jak jakaś idiotka. 
-Patrzysz się na mnie jak bym ci matkę zabił- zaśmiał się. 
-Ja rozumiem ze to twój dom, ale nie łaź w samych bokserkach w mojej obecności, zapomniałeś że jestem kobietą?- popatrzył na mnie z dużym zdziwieniem. Ups, chyba właśnie zrobiłam z siebie kretynkę.  Nagle na twarzy Marco pojawił się uśmiech, był zachwycony faktem że przyznałam iż w jakimś stopniu mi się podoba.
-Czyli co podobam ci się?- poruszył znacząco brwiami. W tej chwili chciałam się zapaść pod ziemię. Zdecydowanie powinnam się zgłosić do psychiatry. 
-Noo....jeeesteś dosyć przystojny.-wyjąkałam robiąc się przy tym jak burak. Taką wtopę to tylko ja mogę zaliczyć... Marco tylko posłał mi cudowny uśmiech i się nawet słowem do mnie i nie odezwał. Nagle ktoś trzasną drzwiami wejściowymi, trochę się przestraszyłam, ale na całe szczęście to był tylko Mo. Tak ten cudowny Mo, ósmy cud świata można powiedzieć. 
-Co Ty tak łazisz nago po domu?- na początku mnie nawet nie zauważył. 
-Ooo hej Laura! Co Ty o tak wczesnej porze robisz u tej blondynki?- już otwierałam usta żeby powiedzieć coś, ale Marco mnie uprzedził. 
-Co ty taki ciekawski? Obecnie u mnie mieszka i nawet nie pytaj dlaczego, bo i tak się nie dowiesz.- głębi ducha dziękowałam mu że mnie wyręczył, nie chciałam opowiadać o tym co miało miejsce wczoraj.  
-Dobra nie wnikam. Słyszałem od Łukasza że dzisiaj masz pierwszy trening w klubie, zestresowana?
-Szczerze, to trochę tak, ale jakoś panicznie się nie boję. Co ma być to będzie. 
-Eee na pewno będzie wszystko okey, wspomnisz z moje słowa.- podarował mi pełen ciepła uśmiech. - Idziesz jutro na mecz?-zapytał z nienacka. Spojrzałam na Marco on wysłał mi tylko promienny uśmiech. 
-Idzie juz ją zaprosiłem.-Mo pokiwał tylko głową.
-No to fajnie jak będę w składzie to postaram się dla ciebie strzelić bramkę.-puścił mi oczko. Ja tylko się uśmiechnęła. 
-Nie bajeruj juz i tak ci się nie uda zdobyć Laury, za wysoka liga jak dla ciebie.- powiedział ironicznie Marco przy czym spojrzał na zegarek i uznał że musimy się już zbierać. Po kilkunastu minutach byliśmy przed jakąś wielką halą sportową. Teraz dopiero poczułam nie miły ucisk w brzuchu, byłam cholernie zestresowana. Blondyn tylko na mnie spojrzał, uśmiechnął się czym dodał mi odrobinę odwagi. 
-O której kończysz?-zapytał.
-O dwunastej. 
-Okey, przyjadę po ciebie.
-Nie musisz. 
-Ale chcę.- Nie chciałam się z nim znowu kłócić i tak wiedziałam że z nim nie wygram. Wyszłam z samochodu, dopiero teraz zauważyłam że jest na prawdę ładny i wyglądała na mega drogi. No tak Marco jest piłkarzem i na pewno zarabia dużo pieniędzy. Gdyby ktoś powiedział mi rok temu że moje życie będzie tak wyglądała, wyśmiała bym go i kazała bym mu zgłosić jak najszybciej do dobrego psychiatry. Weszłam do hali i szukałam kogoś kto mógłby mi dać jakiekolwiek wskazówki, gdzie mam się udać. Szedł jakiś chłopak wyglądał na około dwadzieścia lat, postanowiłam ze zapytam się jego gdzie mogę znaleźć kogoś z klubu lekkoatletycznego kobiet. 
-Cześć wiesz gdzie mogę znaleźć kogoś z działu lekkoatletyki kobiet.-przebiegł mnie zdziwionym spojrzeniem.
-Idź do końca korytarza i skręcisz w lewo, dalej już jest pokój trenera.
-Dziękuje!-podarowałam mu najlepszy uśmiech jaki miałam. Już miała odchodzić gdy zapytał.
-Ty jesteś nowa tutaj?
-Tak dzisiaj pierwszy trening.
-Jestem Lukas.-podał mi rękę.-Też jestem na dziale lekkoatletyki tyle że mężczyzn.
-Laura. Co dokładnie trenujesz?-odwzajemniłam uścisk dłoni.
-Biegam głównie, 600m. A ty?
-Krótkie biegi i skok wzwyż.
-Nie jesteś stąd, prawda?- znowu świdrował mnie wzrokiem.
-Nie, jestem polką. 
-Wiedziałem, bo jesteś zdecydowanie za ładna jak na niemiecką dziewczynę.
-Hahaha....bez przesady.-mam wrażenie jakby ten chłoptaś mnie chciał poderwać, nieeee to tylko złudzenie, Laura przecież ty nawet nie jesteś ładna.
-Nie przesadzam, może dasz mi swój numer. Spotkalibyśmy się kiedyś albo coś...
-Sorka, ale śpieszę się.-ten tylko posłał mi zdziwioną minę, a ja udałam się szybkim krokiem do pokoju trenera.
Zapukałam cicho i usłyszałam-Proszę - więc weszłam energicznym krokiem do pomieszczenia. 
-Dzień dobry.....Nazywam się Laura Korzeniowska...-moim trenerem był mężczyzna, na moje oko miał ponad trzydzieści pięć lat.
-A tak ty jesteś tą nową, siadaj-pokazał na krzesło- zapoznam cię trochę z naszym harmonogramem zajęć.- Podał mi kartkę, miałam wypisane na niej wszystkie trening. 
-Więc tak to mniej więcej wygląda. Jeżeli przygotowujemy się do jakiś zawodów ilość treningów troszkę się powiększa, ale nie znacznie, będziesz miała czas dla siebie nie bój się. To by było na tyle, zapoznam cię teraz z drużyną.-szliśmy przez korytarz, weszliśmy na wielką hale. Było tam bardzo dużo osób, nie tylko kobiety, mężczyźni również tam byli. Spojrzałam pytająco na trenera.
-Połowa zajęć jest połączona z mężczyznami, chyba ci to nie przeszkadza?
-Nie, nie. Tylko jestem trochę zaskoczona. 
Podeszliśmy do dużej grupy osób. Trener zagwizdał i wszyscy przybiegli do nas w mgnieniu oka. 
-Słuchajcie! Oto Laura jest nowa w naszym zespole. Mam nadzieje że pomożecie się zaaklimatyzować Laurze. Jakieś pytania.- ktoś podniósł rękę, jezu ale tu jest rygor..
-Proszę.
-Jesteś z Niemiec?
-Nie, jestem z Polski.- powoli zaczynało mnie irytować to pytanie.
-Uuu słowianka.-ktoś powiedział po cichu.
-Jakieś jeszcze?-kątem oka zauważyłam że Lukas, cały czas się na mnie gapi z jakimś innym chłopakiem. 
-Masz chłopaka?- ktoś odezwał się z tłumu. 
-Nie.-powiedziałam z nutką ironii w głosie. Trener nagle ryknął.
-Max!! Nie o takie pytania mi chodziło! Zajmij się lepiej swoją dziewczyną! A nie interesujesz się innymi!-ten trener jest straszny, aż mnie uszy rozbolały od jego krzyku. 
-Przepraszam.-wymamrotał
-Pięć kółek dodatkowo dzisiaj biegasz.
-Alee...
-Dziesięć i ani słowa więcej. Wszyscy przebiegną 5 kółek na rozgrzewkę, a potem każdy dostosuje ją do własnych potrzeb. Laura idź się szybko przebież. -Chciałam jak najszybciej rozpocząć trening więc biegiem udałam się  do szatni i szybko ubrałam strój sportowy. Przebiegłam w dobrym tępię wyznaczoną ilość kółek i rozgrzałam jeszcze ramiona. Dalsza część treningu przebiegła spokojnie. Poznałam Sarę, dość sympatyczna dziewczyna. Też trenuje głównie krótkie biegi. Polubiłam ją, po skończonym treningu razem wyszłyśmy z hali. Marco już czekał. Sara spojrzała na auto Marco i krzyknęła -Patrz tam jest Reuse! Ten przystojny piłkarz z BVB. Nie mów że go nie znasz, ciekawe co to robi. -wzruszyłam ramionami.
-Przyjechał po mnie.- nie da się opisać jej miny, otworzyła usta i patrzyła na mnie jak na nienormalną osobę.
-Ale jak po ciebie, to twój chłopak? Czemu nic nie powiedziałaś? 
-To jest mój przyjaciel, nic mnie z nim nie łączy i czym ja miałam się chwalić że znam jakiegoś tam piłkarza, wielka mi sensacja.
-Jakiegoś piłkarza?! To jest gwiazda Niemiec! Poznasz mnie z nim?!!-zrobiła maślane oczy.
-Może kiedyś, a teraz muszę już iść Pa.-dużo osób przyglądało mi się jak wsiadałam do auta Marco w tym Lukas, miał minę jak bym mu ktoś z rodziny umarł.
-Cześć, wywołałeś nie małą sensacje swoją obecnością. 
-Zauważyłem. - zaśmiał się- Opowiadaj lepiej ja było na treningu, upatrzyłaś sobie już jakiś obiekt westchnień. Może masz jakiegoś tam przystojnego blondyna, bo przecież ty kochasz blondynów.-poruszył znacząco brwiami. 
-Nie przypominaj mi, proszę.- całą drogę opowiadałam o treningu. Jak mu powiedziałam o Lukasie to zaczął się tak śmiać że prawie stracił panowanie nad samochodem. 
-Chłopak się zakochał. -powiedział gdy wchodziliśmy do domu. 
-Taa od pierwszego wejrzenia.
-Nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?-spoważniał nagle i spojrzał mi w oczy, aż ciarki przeszły mi po plecach.
-Nie, można się jedynie zauroczyć od pierwszego wejrzenia, miłość to następstwo zauroczenia.
-Ja tam wierze w miłość od pierwszego wejrzenia.-skwitował i poszedł do kuchni, a ja za nim musiałam zrobić coś do jedzenia, bo żołądek dawał już o sobie znać.  Jutro nie miałam treningu więc mogłam się spokojnie przygotować do meczu. Tak na prawdę to nigdy nie obejrzałam do końca żadnych tego typu zawodów sportowych. Późnym wieczorem postanowiliśmy obejrzeć film. Jakąś nudną komedię, która w ogóle mnie nie interesowała. 

Marco
Oglądaliśmy jakiś film, chciałem żeby Laura jutro na mecz założyła moją koszulkę klubową, w sumie nie wiem dlaczego tak bardzo tego pragnąłem. Chyba chcę pokazać wszystkim że Laura jest już zaklepana, boże o czym ja myślę, człowieku opanuje się nie masz szans u niej, a zresztą jest twoją przyjaciółką, jest dla ciebie prawie ja siostra. Kątem oka na nią spojrzałem na nią, miała taki spokojny wyraz twarzy, śliczna z niej dziewczyna. Taka kruszynka. 
Laura..-delikatnie zacząłem- mam pytanie.-spojrzała na mnie zdziwionymi oczami. 
-Słucham.
-Założysz moją klubową koszulkę jutro na mecz?-wydusiłem w końcu. Widziałem zdziwienie w jej oczach, uśmiechnęła się i zapytała:
-Spoko, ale po co?-no ta przecież ona nie wie nic o piłce i nie wie że koszulki poszczególnych zawodników zakładają dziewczyny piłkarzów, nie licząc napalonych fanek, może to i lepiej.
-Tak po prostu wszyscy będą wiedzieć że mi kibicujesz.-wyszczerzyłem się do niej. 
-Okey, tylko mi jej nie zapomnij dać.-zaśmiała się słodko. 
-Nie zapomną.- byłem z siebie zadowolony, Mario w końcu może się od niej odczepi. Zaczyna mi na niej zależeć, może znam ją kilka dni, ona ma w sobie to coś. Pobiegłem do pokoju zabrałem jedną koszulkę i dałem Laurze. 
-Przymierz muszę ocenić czy będziesz dobrze prezentować moje nazwisko. Zdjęła bluzę miała na sobie bokserkę, która pokazywała jak ma idealne ciało. 
-I jak?-zapytała- dobrze prezentuje twoje nazwisko?
-Bardzo dobrze! Jeszcze tylko jeden detal.- wstałem i zbliżyłem się do niej na 'niebezpieczną' odległość. Czułem jej nie spokojny oddech na mojej klatce piersiowej popatrzyłem jej w oczy i rozpuściłem włosy. 
-Teraz jest idealnie.-powiedziałem, a ona oddaliła się trochę ode mnie.
-O której jest mecz?-zapytała 
-O dwudziestej, jak chcesz to możesz ze mną pojechać wcześniej.
-Okey pojadę, teraz idę spać bo jestem trochę zmęczona. Dobranoc.
-Dobranoc. 
Też poszedłem spać, jutro ważny mecz i jeszcze będzie na nim Laura muszę się pokazać najlepiej jak umiem. Muszę dla niej strzelić bramkę, muszę jej pokazać że jestem lepszy od Mario. 

_____________________________
Bummm! Jest czwarty nie podoba mi się w ogóle i chyba trochę jest za krótki. Zbliżają się święta więc życzę wam:  Zdrowych, wesołych świąt i spełnieni marzeń.

CZYTASZ=KOMENTUJ





















sobota, 6 grudnia 2014

Rozdziała 3 ''Widzę że twoja koleżanka ma niezłe auto, powiem więcej takie same ma Reus''

Jestem już prawie trzy dni w Dortmundzie, podoba mi się tu na prawdę, a miałam takie obawy. Łukasz to najlepszy kuzyn jakiego mogłam sobie wymarzyć, przyjacielski, pomocny, zabawny, a nawet czasem inteligentny możecie nie wierzyć ale zdarza mu się powiedzieć coś mądrego. Po za tym polubiłam się z jego znajomymi, są na prawdę spoko nawet mi nie przeszkadza to że są piłkarzami, byłam do nich uprzedzona. Siedziałam na kanapie, rozmyślając o tym wszystkim, postanowiłam sprawdzić pocztę, może w końcu przyjdzie mi wiadomość od klubu, mam nadzieje że mnie przyjęli. Miałam kilka wiadomości od znajomych, jakoś nie chciało mi się teraz na nie odpisywać, zrobię to wieczorem. Przeglądałam te wiadomości i nagle ujrzałam jedną tą na którą czekałam 2 miesiące, tak wiadomość z wymarzonego klubu, nareszcie. Nerwowo otworzyłam ją i czytałam uważnie wyraz po wyrazie, boże a jak mnie nie przyjęli? Czytałam z zapartym tech, aż w końcu doszłam do tego upragnionego zdania ''została Pani przyjęta do naszego klubu, gratulację''.
Nie jest to do opisania co wtedy czułam, zdecydowanie jedna z najlepszych chwil w moim życiu.
-Łukasz!!!!-zaczęłam się drzeć jak opętana- Przyjęli mnie do klubu!! Rozumiesz!!- w błyskawicznym tępię przybiegłam z salonu do kuchni.
-Nooo Laura, jestem z ciebie dumny na prawdę, gratulację!!-przytulił mnie.
-Ale się ciesze, przez chwile myślałam że mnie nie przyjęli.
-Ta, jak by cię nie przyjęli mieliby ze mną do czynienia, a zresztą jak by mogli nie przyjąć tak fantastycznej lekkoatletki? Mario za chwile przyjedzie, będziemy to opijać mała!
-Ja nie pije, muszę teraz prowadzić zdrowy tryb życia.-wyszczerzyłam się do niego- A Marco przyjedzie?
-No nie ty tylko myślisz o wódce alkoholiczko jedna! Chodziło mi o soczek. Marco dzisiaj nie będzie, ma coś tam załatwić.-szkoda że go nie będzie, polubiłam go bardzo.
-A no okey.-wyraźnie spochmurniałam na pewno dało się to zauważyć.
-Stęskniłaś się za nim, prawda. Całe dwa dni się z nim nie widziałaś.-poruszył znacząco brwiami.
-Nieee, tak tylko pytam.- tak na prawdę to chciałam się dziś z nim zobaczyć, Mario widuję kilka razy na dzień, bo do nas cały czas przyłazi, a Marco w ogóle nie przychodzi.
-Dobra, dobra ja już swoje wiem.-uśmiechnął się znacząco. 
Poszłam się przebrać i poprawić włosy, w końcu muszę jakoś wyglądać. Gdy zeszłam na dół w salonie siedział już brunet.
-Ooooo Lauraaa, gratulację!!!
-Dzięki Mario.
-No to jak pijemy dzisiaj!-krzyknął Mario. Ja się dziwie jak oni utrzymują kondycję jeśli ciągle piją piwo lubi inne alkohole.
-Ja niestety nie mogę, muszę trzymać kondycję. Soczku się z wami napije, tak dla towarzystwa.
-Łukaszku idź po piwo.-poprosił ładnie Mario, rąbiąc przy tym oczy kota ze Shreka.
-Już idę, chcecie coś jeszcze, Laura?
-Ja dziękuje.
-No to lecę, tylko mi nie wariować tu za bardzo.-pogroził palcem Łukasz.
Zostałam sama z Mario, zapadła tak zwana krępująca cisza, aż dziwne bo Mario to taka gaduła. Nie wiedziałam z jakiego powodu, unikałam jego wzroku jak ognia. Nie wytrzymałam dłużej, w końcu się odezwałam.
-Może chcesz się czegoś napić?
-Nie dzięki, poczekam na kochane piwko.-zrobił maślane oczka i się uśmiechnął.
-Podobno  zaginęłaś w poniedziałek, Łukasz do mnie dzwonił czy czasem nie zaciągnąłem cię do łóżka.
-Hahaaa, nawet mi nie przypominaj. Można powiedzieć że zostałam zgubiona przez Łukasza, zostawił mnie u Marco, zapomniał o mnie wyobrażasz to sobie.
-No nieźle, nie bałaś się u blondynki na noc zostać?-spytał ironicznie
-Szczerze to nie pamiętam nic kompletnie, a rano szybko się zwinęłam do domu.
-Ja to bym na twoim miejscu bał się u takiego niewyżytego ogra nocować jak bym był taką piękną dziewczyną jak ty.-puścił mi oczko.
-Przecież jesteś piękną dziewczynką.-zaczęłam się śmiać perliście
-Uważaj bo się zarumienię kotku.
-Tak, tak. A jak tam w ogóle treningi dajesz radę panienko?
-Bardzo dobrze, właściwie to mi o czymś przypomniałaś. Zapraszam cię na mecz, mam dla ciebie bilet, jak chcesz zabrać koleżankę to drugi wyczaję.-kurde, jak ja mu powiem że Marco mnie zaprosił.
-Bardzo chętnie bym przyjęła te bilety, ale już mnie ktoś zaprosił i obiecał bilety, więc nie wypada.-miałam nadziej że nie będzie drążył tego kto mnie, zaprosił na mecz.
-A no okey, czyli Łukasz mnie już wyprzedził?-wyszczerzył się do mnie. Nie mogłam brnąć w kłamstwo bo i tak by się to wydało.
-To nie Łukasz, Marco mnie zaprosił już.-uśmiechnęłam się.
-Okey.-wyraźnie posmutniał, nawet można powiedzieć że zrobił się odrobinkę zły. Znowu zapadła ta głupia, męcząca cisza, której tak nienawidziłam. Dzięki bogu Łukasz wrócił ze sklepu.
-Co tam moje kochane gołąbeczki, co tak ponuru się zrobiło. Mam piwko, paluszki, żelki, cukierki. Żyć nie umierać.
-Taaa, jak w niebie.-powiedziała Mario z ironią, był ewidentnie zły.
-Laura co jest? Co on taki nie w sosie?-nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć,na przykład że Mario się wkurzył bo jego najlepszy przyjaciel zaprosił mnie na mecz?
-Yyy...no.....-zaczęłam się jąkać jak jakaś upośledzona psychicznie dziewczyna. 
-Bo na przerwałeś randkę.-kamień spadł mi z serca, jak Mario się odezwał.
-No dokładnie, zawsze przyjdziesz nie w tym momencie co potrzeba.-zaczęłam się śmiać.
-Jak tak bardzo chcecie to mogę sobie pójść.-udawał obrażonego. Wstałam i przytuliłam mojego kochanego kuzyna.
-Nie idź nigdzie, my bardzo cię kochamy.
-No dobrze, dobrze zostanę już.-odwzajemnił przytulasa.
-A ja to co?!!-oburzył się Mario.
-Choć kochanie do nas.-powiedział teatralne Łukasz, zrobiliśmy niedźwiadka. Przeszliśmy do salonu, rozłożyliśmy na całym stole nasz ''jedzenie''. Mario włączył jakąś komedie i zaczęło się oglądanie. Po godzinie stwierdziłam że film jest cholernie nudny, postanowiłam napisać do mojej koleżanki ze szkoły, bo dawno się nie kontaktowaliśmy, wzięłam telefon do ręki wyświetliła mi się wiadomość od nieznanego numeru, błyskawicznie ją odtworzyłam treść brzmiała:

Hej to ja Marco ;* (Blondynka z imprezy). Co robisz, może się spotkamy? ^^

Marco, chce się spotkać? Powoli zaczęła do mnie docierać ta wiadomość. Na prawdę myślałam że mnie nie lubi, a tu nagle wychodzi z taką propozycją. Chętnie się z nim spotkam tylko muszę jakoś się stąd wydostać, tylko jak.

Hej blondynko ;* Aktualnie się nudzę i oglądam jakiś denny film, bardzo chętnie się spotkam z Tobą. ;)

Natychmiast dostałam odpowiedź 

No to może za 30 minut po Ciebie przyjadę.

*
Okey. No to za 30 minut się widzimy. ;P

*
Nie mogę się doczekać. ^^

*
Jak tu się teraz z tej balangi wykręcić, o wiem powiem że umówiłam się ze znajomą i całkiem o tym zapomniałam.
-Ej słuchajcie, bo ja całkiem zapomniałam że się umówiłam ze znajomą  i nie mogę tego przełożyć.
-Super, zostawiasz nasz?-zapytał Mario i ułożył usta w podkówkę.
-Przepraszam, ale ja zapomniałam, nie chciałam żeby tak wyszło. Wybaczycie mi?- zatrzepotałam teatralnie rzęsami.
-No dobra idź, idź.-dał mi pozwolenie Łukasz.
-Ale zapoznasz nas kiedyś z tą koleżanką.-dodał Mario.
-Pewnie że zapoznam, kiedyś.-gdyby tylko wiedzieli że tą koleżanką jest ich najlepszy kumpel Marco Reus. Poszłam się przebrać, chciałam wyglądać jak najlepiej. Coś mi się wydaje że za bardzo się nakręcam, wyobrażam sobie bóg wie co, a tak na prawdę on tylko chce pewnie odzyskać swoje rzeczy i dać mi ten bilet. Głupia Laura. 
Gdy skończyłam się ''szykować'', spojrzałam na wyświetlacz telefonu, zostało mi jakieś 5 minut. Zeszłam na dół, ubrałam kurtkę i wyjrzałam za okno na podjeździe czekał już Marco. Kurde a co jak go widzieli, co ja im wtedy powiem, że koleżanką, z którą się umówiłam jest blond ciasteczko.
-Weszłam do salonu, obaj mieli kamienne miny gdy na mnie spojrzeli.- wymusiłam uśmiech.
-Widzę że ta twoja koleżanka ma niezłe auto, powiem więcej takie same ma Reus.- wycedził to Mario ze złością, podchodząc do okna- Twoja koleżanka jest blondynką? Łudząco przypomina mojego przyjaciela.- kipiał ze złości. Postanowiłam udawać głupią.
-Nie wiem o co ci chodzi?
-Nie wiesz o co mu chodzi?!  Podobno umówiłaś się ze znajomą, a na podjeździe czeka Marco, teraz już wiesz o co chodzi. Czemu nas okłamałaś, łączy cię coś z nim?!- teraz odezwał się Łukasz, był cholernie wkurwiony, jeszcze te domysły.
-Nic mnie z nim nie łączy! Zaproponowała spotkanie, więc się zgodziłam, a w ogóle muszę mu oddać ciuchy. Nie wiem czemu się tak oburzyliście.
-Po co to ukrywałaś, mogłaś nam powiedzieć.- Łukasz już się uspokoił.
-Sama nie wiem, po prostu wiem że od razu były by głupie domysły, wiesz o co mi chodzi.-Spojrzałam na Mario, był tak wściekły, że z uszów prawie para mu buchała, no ale dlaczego, przecież nic strasznego nie zrobiłam.
-Powiedzieć ci coś, on cię chce wykorzystać i zostawić, znam go dłużej niż ty ale jak chcesz być kolejną laską na jego liście proszę bardzo.Tylko żebyś potem nie ryczała.
-CO TY PIERDOLISZ!!?-teraz to już się zdenerwowałam, jaka lista o czym on mówił. 
-Nic. Chcesz być dziwką nie bronie ci, a może już jesteś, może już mu wskoczyłaś do łóżka. No tak zapomniałem że żadna laska się nie oprze blondasowi, tak ten urok osobisty. Myślałem że jesteś inna Laura, a ty jesteś taka sama jak te wszystkie hotki. Leć do swojego Romeo, jego dolna część ciała już na ciebie czeka, dziwko!-każde wypowiedziane przez niego słowo, mój mózg przetwarzał dwa razy. Nazwała mnie dziwką, poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Przecież ja go nawet nie dotknęłam, więc czemu mnie tak nazwał. Spojrzałam mu w oczy, popatrzył na mnie z obrzydzeniem. CO JA MU DO CHOLERY ZROBIŁAM?
-Mario, czy ty się nie zapomniałeś czasem, to jest moja siostra. Przeproś ją natychmiast!-usłyszała głos Łukasz. Nie ruszałam się z miejsca, to tak bardzo bolała, te słowa.
-Siostrą?!!! A nie tak dawno dokładnie 3 dni temu mówiłeś że jest pewnie głupiutką, pustą, laseczką, która chce mieć chłopaka piłkarza.- Mario zadawał mi kolejne ciosy ''głupiutka, pusta'' Łukasz mnie tak nazwał, nie chciałam w to wierzyć. Popatrzyłam na Łukasz, chciałam żeby zaprzeczył, a on tylko spojrzała na mnie ze strachem w oczach.
-To nie tak Laura, ja cię nie znałem zrozum. - zbliżała się do mnie. Zaczęłam się odsuwać do tyłu, zdołałam tylko wydusić z siebie:
-Nie chce was znać.- Wybiegłam z domu Łukasza, była w rozsypce, gdzie ja teraz pójdę, nie znam tu nikogo kto mógłby mnie przygarnąć, jest jeszcze Marco. Z tego wszystkiego zapomniałam o nim, przecież on cały czas na mnie czeka, przyspieszyłam. Zauważył mnie i uśmiechnął się do mnie promiennie, jeszcze nie widział moich łez. Wsiadałam do jego samochodu, gdy tylko spojrzała na mnie z bliska powiedział:
-Boże Laura, co się stało? Ktoś ci coś zrobił? 
-Pokłóciłam się z Łukaszem, proszę zabierz mnie stąd jak najdalej.-tylko tyle zdołałam powiedzieć, a on bez słowa odpalił samochód. Nie miałam najmniejszej ochoty mówić o tym co wydarzyło się w domu Łukasza. Po około 10 minutach byliśmy pod jego domem, nie miałam ochoty ruszać się z miejsca, cały czas płakałam, wszystko mnie bolało. Marco wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi, nie ruszyłam się żeby wysiąść, patrzyłam prosto w bliżej nie określony punkt. Nachylił się nade mną i podniósł mnie. Wszystko było mi obojętne, wszystko...
Ułożył mnie do łóżka, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 
Obudziłam się z potwornym bólem głowy, mięśni wszystkiego, a jak by tego było mało to czuła się rozpalona. Na bank się przeziębiłam. Wstałam, odnalazłam Marco w salonie oglądał coś w telewizorze. Jeszcze nie wiedziała czemu pokłóciłam się z Łukaszem, wiedziałam o tym że muszę mu opowiedzieć o wszystkim. Zauważył mnie dopiero gdy dosiadłam się do niego. Spojrzał na mnie, a ja delikatnie podniosłam kąciki ust do góry. Przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego jak małe dziecko do matki. Gładził mi włosy. 
-Powiesz mi czemu pokłóciłaś się z Łukaszem?- zapytał po kilku minutach. Odsunęłam się od niego i zaczęłam opowiadać, nie pomijając żadnych szczegółów, nawet tego że Mari nazwał mnie dziwką. 
-Zabije go!- nie zrozumiałam , o co mu w tej chwil chodziło, kogo chciał zabić Łukasza?
-Kogo?
-Jak to kogo? Mario, to on jest wszystkiemu winien i do tego nie ma prawa cie tak nazywać. Jest zazdrosny, bo ty chciałaś się ze mną spotkać, zawsze jest o wszystko zazdrosny. 
-Mam do ciebie prośbę, przenocujesz mnie, dzisiaj już nie mam siły szukać sobie hotelu.
-Nie będziesz się tułać po jakiś hotelach, do póki wszystko się nie wyjaśni mieszkasz u mnie. Mam duży dom, zmieścimy się razem.- uśmiechnął się do mnie, w duchu dziękowałam mu że mi to zaproponowałam, bo jak na razie nie miałam dużo pieniędzy, a hotele w Dortmundzie są na pewno bardzo drogie.
-Dziękuje Marco, za wszystko.
-Nie masz za co, czuje odpowiedzialny za ciebie tak jak twój starszy brat. 
-Dziękuje.-wyszeptałam i ponownie się do niego wtuliłam.-Jeszcze mam jedną prośbę pojedziesz po jakiekolwiek ciuchy i inne duperele do Łukasza, nie chce na razie się z nim spotkać.
-Oczywiście że pojadę, ale napisz mi na kartce co mam ci zabrać.
-Haha no dobrze, jesteś na prawdę kochany.
-Wiem, wiem, ale mów tak częściej schlebia mi to.- wyszczerzył się.



* * *
MARCO


Jechałem do domu Łukasza, byłem trochę wnerwiony, jak Mario mógł tak potraktować Laurę. Jak zostanę go u Łukasza to nie ręczę za siebie. Przystanąłem na podjeździe i szybkim krokiem udałem się do mieszkania, zadzwoniłem dzwonkiem...nic. Postanowiłem sobie sam otworzyć, bo pewnie bym się nie doczekał. Wszedłem do salonu, zobaczyłem tam upitego w trzy dupy Łukasza i nieźle trzymającego się jeszcze Mario, gdy zobaczyłem tego drugiego aż ciśnienie mi podskoczyło. 
-Przyszedłem zabrać trochę ciuchów Laury.- Łukasz tylko na mnie spojrzała smutnym wzrokiem i powiedział:
-Wiesz chyba gdzie jej pokój, zabierz to co jej potrzebne, dzięki że się nią zaopiekowałeś. 
-Taaaak zaopiekował się nią na pewno bardzo dobrze, już ją przeleciałeś. Tylko nie wiem po co ci jej ciuchy przecież i tak będziecie się ciągle jebać.-tego było za wiele, podszedłem do Mario i przywaliłem mu w ryja, należało mu się. Miałem mu ochotę walnąć mu jeszcze  trzy razy, ale pomyślałem że nie warto brudzić sobie rąk. Zbliżyłem swoją twarz do jego i prze zaciśnięte zęby powiedziałem:
-Nie waż się mówić o niej takich rzeczy, jeszcze raz usłyszę jedną rzecz na jej temat, a nie będziesz miał już tak pięknej mordki!
-Przestań Marco, to tylko dziewczyna.-wyjęczał ten zasrany dupek.
-Dla ciebie może tylko dziewczyna, a dla mnie to jest ważna osoba w moim życiu.-powiedziałem już nico spokojnie, dopiero później uświadomiłem sobie co oznaczały te słowa. Łukasz na mnie spojrzał wymownie, a Mario zatkało bo patrzył się na mnie z otwartą gębą i nic nie mówił. Faktycznie była dla mnie ważna, ale tak jak siostra, oni to po prostu źle zrozumieli. Mario w końcu przemówił.
-Jeśli ci tak na niej zależy to będę się od niej trzymał z daleka, nie wiedziałem że ona jest tak bardzo dla ciebie ważna, sorry stary.- nie chciałem już ich słuchać, po prostu wyszedłem stamtąd i wróciłem do Laury. 
Od wejścia pachniało jakimś dobrym żarciem, pewnie coś upichciła.
Wróciłem.-krzyknąłem-co tak ładnie pachnie.-powiedziałem to gdy wszedłem do kuchni. Podarowała mi piękny uśmiech, jest piękną dziewczyną stwierdziłem.
-Pomyślałam że będziesz godny i zrobiłam kolację, sos szpinakowy z makaronem.- ups nienawidzę szpinaku, zjem bo się starała i zrobiła to dla mnie, jakoś przecierpię. 
-Nie lubisz szpinaku?-zapytała ze smutkiem.
-Szczerze nie przepadam za nim, ale dla ciebie wszystko. No i wiesz to nawet ładnie pachnie.-widziałem że zrobiło jej się bardzo smutno. Zjem ten głupi szpinak chociaż maiłbym się porzygać.
-Pomóc ci w czymś?
-Nie poradzę sobie, zresztą już kończę, zaraz będziesz musiał jeść twój ulubiony szpinaczek.-wyszczerzyła się do mnie.
-Długo mam czkać, głodny jestem!
-Trzeba cię nauczyć cierpliwości, nigdy wszystkiego od razu nie dostaniesz, może zawsze w twoim życiu było, ale są rzeczy na które trzeba czasem poczekać.
-Nie gadaj tyle, tylko dawaj to żarcie.- jedliśmy w ciszy, po lubiłem szpinak, na prawdę jest dobry. Po pewnym czasie zapytała.
-I jak ci smakowało?
-Było pyszne, możesz zostać moją prywatną kucharką i nie będę cię wypuszczała z domu. A i będziesz musiała mi gotować tylko szpinak, pod różnymi postaciami, bo go polubiłem. Przystajesz na tą propozycję?
-Zgodziłabym się, ale od jutra mi się rozpoczynają treningi.
-Aaa zapomniałam że z ciebie lekkoatletka. Tylko masz tam wygrywać, zrozumiano!
-Tak, tak zrozumiano.
Po zjedzeniu kolacji, poszliśmy obejrzeć coś w telewizji. Nie było nic ciekawego, więc Laura poszła wziąć kąpiel. Muszę się wyspać, bo jutro o siódmej pobudka, trening.

_________________________________________________________


TAAAAADAMMM!
Przepraszam was bardzo za moją nie obecność, sprawy osobiste. Miałam  dużo kłopotów, najpierw mój laptop był oddany do naprawy, potem poważniejszy problem o którym nie mogę napisać. To wszystko mnie tak przytłoczyło że po prostu nie mogła nic, kompletnie napisać. Ten rozdział moim zdaniem jest do bani, miało być o czymś innym, a wyszło że Laura znalazła się u Marco. Sama się dziwie co ja tu najlepszego napisałam. Proszę o komentarze. Kocham was wszystkich i pozdrawiam <3 <3 <3 <3 <3 <3 (inwazja serduszek ) ;***









poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 2 ''No słabiutką główkę masz, mała''

(...)
-Laura- spojrzałam mu w oczy i odwzajemniłam uśmiech, a on jakby spochmurniał, znikł mu uśmiech z twarzy. Nastała krępująca cisza, ale na całe szczęście przyszli następni goście i Marco się nimi zajął. Łukasz do mnie podszedł i szepnął mi na ucho.
-Słuchaj bo Marco, ty mu wiesz wpadłaś w oko chyba, więc uważaj na niego on tylko ma dziewczyny na jedną noc, no ewentualnie na dwie jak mu się bardzo spodoba.-pokiwałam tylko głową. Wydaje mi się że ten blondas mnie nie polubił, no ale trudno, przecież nie będę z tego powodu płakała. Ludzi było bardzo dużo i ciągle przychodzili jeszcze. Poznałam Roberta Lewandowskiego, niby się nie interesuję piłką nożną, ale tego piłkarza znałam. Ten Robert to na prawdę sympatyczny chłopak można z nim porozmawiać tak na luzie i nawet mnie po lubił. Impreza rozkręciła się na całego, wszyscy się świetnie bawili, tylko ja tak jakoś się snułam, nie wiem czemu może przez tego blondasa. Zabrałam drinka i wyszłam na taras, noc była taka piękna. Ktoś też wyszedł, ale nawet się nie odwróciłam żeby sprawdzić kto to , tylko patrzyłam się w te przepiękne gwiazdy. Ten ktoś stanął koło mnie i zaczął mi się przyglądać, w końcu postanowiłam na niego spojrzeć. To był Marco, czego ten blondas chce ode mnie. Żadne z nas się nie odezwało, w końcu ''Pan Marco'' się odezwał.
-Nie jest Ci zimno? Czemu nie jesteś w środku i się nie bawisz, nie podoba Ci się impreza?- miała ochotę mu odpowiedzieć ''Co cię to obchodzi blondasie'' ale się powstrzymałam.
-Chciałam się trochę przewietrzyć, bo tam jest tak duszno. A ty czemu się nie bawisz, tylko tutaj przyszedłeś?
-Nie mam nastroju do zabawy. Po co przyjechałaś do Dortmundu i na jak długo? - w jego głosie była nuta agresji, co ja mu do cholery zrobiłam.  
-Będę studiować w Dortmundzie i być może będę trenować w moim klubie o ile mnie przyjmą. Jak narazić planuje pięcioletni pobyt, a może zostanę tu na zawsze.- powiedziałam to złośliwe, że zostaję tu na zawsze, bo dobrze wiedziałam że mnie tu nie chce. Dalej prowadził przesłuchanie. 
-Na zawsze? A do jakiego klubu chcesz uczęszczać?
-Tak na zawsze, ćwiczę biegi i skok wzwyż.-on mnie na prawdę zaczynał wkurzać.  
-A jaki dystans w biegach?- dlaczego on mnie tak o wszystko wypytuje. 
-100 m,  200 m,  głównie te krótkie dystanse. A ty co robisz w Dortmundzie.  Studiujesz czy pracujesz?-zaczął się śmiać, nie wiedziałam czemu, powiedziałam coś nie tak. 
-Z czego się śmiejesz? -irytował mnie.
-Nie, nic. Na prawdę nie wiesz czym się zajmuję?- skąd ja kurwa mam wiedzieć co ten blondas robi. 
-Nie nie wiem, skąd  mam wiedzieć, przecież cie nie znam.- powiedziałam nerwowo. 
-Interesujesz się piłką nożną?- zapytał, teraz już wiedziałam kim jest.
-Nie jest to moim zdaniem bardzo głupia dyscyplina sportowa taka bezmyślna, a ty zapewne jesteś jednym z tych co  latają za piłką.
-Bezmyślna? To co ja mam powiedzieć o tych twoich biegach to jest chyba dyscyplina dla bezmózgowców.-obraził mnie, co za chamski chłopak.
-Aha, ja idę do środka, bo zimno się zrobiło.- miałam racje co do piłkarzy są chamami, są małe wyjątki, ale na prawdę ich mało. Postanowiłam się dzisiaj upić. Mario i mój kuzyn siedzieli na kanapie, dostałam się do nich bez słowa, obydwaj byli wstawieni. 
-Co tam Laura, Marco jest nie miły. Przyzwyczaj się do tego, on taki jest tylko dla tych lasek, które mu się podobają, a ty ewidentnie mu się spodobałaś. Marco nie gustuje w dziewczynach.-Marko jest gejem? Noo szook...
-Jak to? To on jest nooo gejem?-zapytałam nie pewnie.
-Niee!!- krzyknęli obydwaj. Chyba zrobiłam z siebie idiotkę, lekko się zarumieniłam.
-On po prostu nie chce mieć dziewczyny na stałe, bo go taka jedna zraniła i teraz to on rani dziewczyny. Rozkochuje a potem zostawia albo przeleci i zostawi. A ty jesteś w jego typie i dlatego się trochę wkurzył.- on jest jakiś pojebany, wkurzył się na mnie bo mu się podobam, dziwny ten koleś. Ciekawe co mu ta dziewczyna zrobiła. Przez chwile mi się go szkoda zrobiło. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Mario.
-Laurunia pijesz z nami-oczywiście na jednym kieliszku czy drinku się nie skończyło, nie wiem ile wypiłam już nie kontaktowałam, wszyscy byli tak zalani że to była masakra. Dowiedziałam się że Mario też jest piłkarzem on jest przesympatycznym gościem, znałam go kilka godzin a już go uwielbiałam. Była 3 nad ranem większość imprezowiczów już się zwinęła do domu. Poszłam do łazienki za potrzebą. Gdy wyszłam wszędzie już było pogaszone światło, postanowiłam włączyć sobie latarkę w telefonie. 
-Kurwa rozładowany-wyszeptałam. Łukasza nigdzie nie było, telefon rozładowany, co ja teraz zrobię. Ledwo co chodziłam, cały czas o coś uderzałam. Pięknie po prostu.Nagle na kogoś wpadłam...


Marco
Ja jedyny trzymałem się jakoś na nogach. Wszyscy dosłownie byli zalani. Powypraszałem wszystkich prawie, oprócz Mario on już nie kontaktował w ogóle. Łukasza już zapakowałem do Taksówki, jego mam na całe szczęście z głowy. Pogasiłem wszędzie światło i trochę ogarnęłam mieszkanie. Już miałem iść spać i nareszcie położyć się do mojego kochanego łóżka gdy nagle ktoś na mnie wpadł, była to bardzo drobna osoba.
-Oooo a kto to? Wiesz gdzie mój kochany kuzynek Łukaszeek?- o mój boże to była kompletnie najebana Laura, całkowicie o tej brunetce zapomniałem.
-Laura, Łukasz już pojechał do domu.-co ja teraz zrobię, samej jej do taksówki nie wsadzę, jest przecież piękną młodą dziewczyną jeszcze by jej się coś stało.
-Nooo pięknie blondasku! I co teraz, mój kochany kuzyn zapomniał o mnie, nie kocha mnie pewnie.- Marko myśl co teraz, myśl boże.
-Łukasz nie kontaktował w ogóle i dlatego.
-Zalanyyyyy? No nie ładnie.- zaczęła się śmiać jak jakaś opętana- i powiedz mi Marco jak ja teraz wrócę do domku?
-Zostajesz u mnie, jutro wrócisz do domku,okey?-musiałem ją przenocować. Nie chciałem żeby coś się jej stało, Łukasz by mnie zabił.
-Chodź idziemy na górę do pokoju.-położyłem jej rękę na ramieniu żeby jej łatwiej było iść, no ale oczywiście była w takim stanie że przewróciła się na schodach. 
-I co teraz? Pomóż mi Marcooo!-postanowiłem wziąć ją na ręce.
-Chcesz mnie wykorzystać kotku? Nie ze mną takie numery ja nie jestem pierwszą lepszą.-ona jest nie możliwa, jeszcze bardziej mnie pociąga, nie, nie, nie. Łukasz cię zabiję jak jej coś zrobisz.
-Cicho bądź!!-warknąłem na nią, może się uspokoi i przestanie mnie kokietować.
-Powiedz mi jedno-mówiła szeptem, przybliżając głowę do mojej szyi, czułem jej oddech na sobie-czemu ty mnie tak Marco nie lubisz?-chciałem jej odpowiedzieć ''bo mnie za bardzo pociągasz'', ale jeszcze by to zapamiętała.
-Lubię cię, na prawdę.- powiedziałem jej to patrząc w oczy, to była prawda polubiłem ją, ale nienawidziłem za to że mnie pociągała. Nasze twarze dzieliły milimetry, nie wykorzystam jej tak jak inne wykorzystywałem, nie mogę tego zrobić.
-A już się martwiłam, wiesz bo ty mi się mega podobasz. Kocham takich blondynków jak ty, jesteś taki mega pociągający i te mięśnie.-podobam się jej, jeden plus.
-Dobra, dobra kładź się na łóżko i spać.-a ona zamiast się położyć, zaczęła rozsuwać zamek swojej sukienki. Co ona do cholery robi?!
-Czemu się rozbierasz?? Laura do cholery kładź się spać, a nie jakieś cyrki tu od stawiasz!!!- wydarłem się na nią.
-Marcooo, spokojnie w ubraniu mam spać?-podeszła do mnie tak bardzo blisko, na dodatek była w samej bieliźnie. Jeszcze ten niewinny głosik. Wyglądałam bardzo kusząco, Marco opamiętaj się.
-Rób o chcesz. Tylko żeby potem nie było że ja cię rozebrałem albo coś.
-Dobrze, a zostaniesz ze mną do póki nie zasnę, bo ja się zawsze boje zasypiać w obcym miejscu.- ten niewinny głosik mnie tak wkurzał, ale co miałem samą ją zostawić.
-Taaa, zostanę.- wpatrywałem się w nią jeszcze jakieś pół godziny i poszedłem spać. Ciekawe czy jutro będzie coś pamiętać. 

Laura
Obudziłam się z okropnym bólem głowy, nie mogłam się ruszyć, ani otworzyć oczy. Miałam pustkę w głowię, pamiętam tylko co się działo do momentu gdy tańczyłam z Mario. Ciekawe co się potem działo, spróbowałam otworzyć oczy, udało się ale z trudem to zrobiła. 
-Boże gdzie ja jestem.-powiedziałam to na głos. To na pewno nie jest dom Łukasza, a może ja z Mario wylądowałam w łóżku, jezu nie wybaczę sobie tego. Wstałam z czyjegoś łóżka. Zrobiło mi się zimno, byłam w samej bieliźnie, boże co się wczoraj działo. Muszę się ubrać, zajrzałam do pierwszej lepszej szafki, to na pewno nie były ciuchy Mario, bo są za duże, to gdzie ja do cholery jestem. Założyłam pierwsza lepszą koszulkę, postanowiłam wyjść z tego pokoju i ogarnąć w czyim dom jestem. Po woli odtworzyłam drzwi, ujrzałam znany mi korytarz, tak byłam u Marco i obudziłam się w samej bieliźnie, w za pewne jego pokoju i za pewne mam jego bluzkę na sobie. Postanowiłam się udać do kuchni, może tam go znajdę i mi wszystko wytłumaczy, ale jak ja się z nim przespałam to nie wiem co zrobię. W kuchni przy stoliku siedział Marco, w samych bokserkach, ale ma klatę. Nie Laura, nie myśl o nim to jest dupek. Spojrzał na mnie i się szczerze uśmiechnął. 
-Widzę że pożyczyłaś sobie moja koszulkę, ładnie ci w niej kotkuuu.- ''kotku'' co to ma znaczyć, czy ja na prawdę z nim. Nie to nie możliwe, taka głupia bym nie była, chociaż po pijaku jestem skłonna do różnych rzeczy. Po co ja wczoraj tyle piłam. Gapiłam się na niego jak na jakiegoś odludka.
-Co nic nie mówisz? Wczoraj byłaś taka rozmowna.-zaczął się śmiać ze mnie, czy ja się puściłam, boże nie.
-Jaaa....ja-zaczęłam się jąkać jak jakaś ofiara losu. W końcu wydusiłam z siebie- Ja nic nie pamiętam.
-No słabiutką główkę masz, mała. Ale nie martw się ważne że ja pamiętam. Powiem ci w tajemnicy że było zajebiście.-puścił do mnie oczko. Co ja najlepszego zrobiła, do oczu napłynęły mi łzy. Pierwszy dzień tutaj i od razu takie coś, ciekawe co będzie potem. Czułam się jak dziwka.
-Wiesz gdzie mój telefon?- zapytałam w końcu, po policzku spłynęły mi pojedyncze łzy. Popatrzała na mnie, w jego oczach było przerażenie? Czemu powinien być zadowolony zaliczył kolejną dziewczynę.
- Proszę, leżał koło schodów.- podszedł do mnie i go podał, spojrzał mi w oczy, nie wytrzymałam rozbeczałam się na dobre.
-Żartowałem, nic nie było, myślisz że jestem takim sukinsynem i wykorzystałam bym kuzynkę mojego przyjaciela? To był tylko żart, słyszysz mnie. -ja nadal płakałam.
-No czemu płaczesz, przepraszam nie wiedziałem że to cię zaboli.-wahał się, ale przytulił mnie. Wtuliłam się w niego jak małe dziecko, powoli się uspokajałam.
-Już okey, uspokoiłaś się?- zapytał po jakiś pięciu minutach.
-Tak,przepraszam.
-Za co ty mnie przepraszasz, to ja powinienem klękać i błagać o przebaczenie, jestem beznadziejny nie powinienem nigdy cię tak wkręcać. Przepraszam.-dzisiaj był bardzo miły inny niż wczoraj. Musze zadzwonić do Łukasz niech przyjedzie po mnie jak najszybciej. 
-Ja muszę zadzwonić do Łukasza, pewnie się martwi. No i musi też po mnie przyjechać i przywieść mi jakieś ubrania. 
-Nie dzwoń przecież cię odwiozę a jakieś ubranie dla ciebie zawsze się znajdzie. Koszulkę już masz, ale na razie coś musisz zjeść, z pustym żołądkiem cię nie wypuszczę.-podarował mi ciepły uśmiech, był to dobry pomysł. Łukasz pewnie jeszcze odsypia imprezę. 
-Alee, nie rób sobie problemu.
-Żadne ale, Chcesz kanapki? Wolisz herbatę czy jakiś sok?- przechadzał się po kuchni w samych bokserkach, szykując kanapki. Wyglądał tak seksi, nie mogłam się powstrzymać i gapiłam się na niego.
-Tak. Jeśli można to poproszę soku.- podarowałam mu najlepszy uśmiech jaki miałam. 
-Okey, już się robi. Proszę pani.
-Mam prośbę. Możesz mi powiedzieć co ja wczoraj mówiłam, robiłam?- zapytałam nie pewnie. A on tylko uśmiechnął się ta uroczo.
-No dobra, mówiłaś że ci się podobam- poruszył znacząco brwiami.- i że kochasz blondynów, no i powiedziałaś do mnie kotku i blondasku- zaśmiał się, ale wtopa ja już więcej nie pije, nigdy.
-Boże, przepraszam, jestem jakaś nienormalna. Mówiłam coś jeszcze?
-No już nic nie mówiłaś, ale się rozbierałaś przy mnie i powiem ci że masz niezłe ciałko. -rozebrałam się sama, jestem chora na głowę . Blondas mnie widział nago.
-Ja cię bardzo przepraszam, byłam totalnie pijana, rozumiesz chyba.
-Rozumiem, nawet nie wiesz co ja robię jak jestem pijany, ty w porównaniu ze mną jesteś aniołek.- uśmiechnął się ciepło.-Wiesz przepraszam cię za wczoraj, za to że byłem taki nie miły na tarasie.
-Nie ma sprawy.-coraz bardziej go lubiłam, do tego jest tak bosko przystojny.
-Co będziesz studiować w Dortmundzie?
-AWF, fizjoterapia.
-Ooo jak fanie, będę miała prywatną fizjoterapełtkę.-fajnie się z nim rozmawiało.
-Ale to nie takie tanie rzeczy, a zresztą co twoja dziewczyna by na to powiedziała.-wyszczerzyłam się.
-Nie mam dziewczyny i nie szukam jak będzie to ta  jedyna,sama przyjdzie. Wiem że ty nie jesteś tania, można powiedzieć że jesteś bezcenna.-Bezcenna. Fajnie że o mnie tak myśli.
-A ty grasz w Borussi, tak? Chyba zaprosisz mnie kiedyś na mecz?
-No pewnie, w piątek jest najbliższy, więc zapraszam cię Lauro na mecz. Tylko skombinuje ci jeszcze bilety dla WAGs-teraz to już nic nie ogarniałam jakie ''wags''
-A co to jest to waa...gs?-zaczął się śmiać, przecież się nie interesuję piłką i skąd ja mogę wiedzieć co to jest.
-Sorki, wiesz to jest takie miejsce, w którym siedzą dziewczyny i żony piłkarzy, ale przyjaciółki też.-wole chyba zwykłe miejsce na trybunach niż jakieś wags.
-Teraz rozumiem, ale nie rób sobie kłopotu wystarczy zwykłe miejsce na trybunach.
-To nie jest żaden kłopot. Tylko wiesz będziesz musiała się ze mną spotkać-poruszył znacząco brwiami- i odebrać ode mnie te bilety.
-Hahaha no spoko. Pyszne te kanapki.
-No ba, bo ja je robiłem.
-To jak znajdą się te dresy dla mnie, bo jak nie to za dzwonię do Łukasza.
-Już idę czegoś poszukać, czekaj chwilkę.-całkiem fajnie się dzisiaj z nim gada. Rozejrzałam się po salonie, nawet było już posprzątane po wczorajszej imprezie. Chciałam za dzwonić do Łukasza, ale mój kochany telefonik się rozładował, dopiero się tam kochany kuzyn denerwuje. Postanowiłam skorzystać z telefonu Marco. Krzyknęłam  tylko do Marco.
-Mogę pożyczyć telefonu, bo chcę zadzwonić do Łukasza a mój jest rozładowany.
-Tak.-wybrałam numer do niego, Marco miała zapisanego mojego kuzyna ''ŁUKASZEK KOCHANY <3'' zaśmiałam się pod nosem. Po kilku sygnałach odebrał.
-Boże Marco, nie wiesz gdzie jest Laura, bo jej nie ma w domu. Dzwoniłem już do Mario, nic nie pamięta tak jak ja. Jezu co ja teraz zrobię. Zginęła, nie ma jej nigdzie, rozumiesz. Może jest u ciebie sprawdź wszystkie kąty, a jak jej się coś stało to sobie tego nie daruje. Marco powiedz coś, pomóż mi jej szukać!
-Cześć Łukasz.-zaśmiałam się.
-Laura?! Jesteś u Marco, czemu masz wyłączony telefon? Wiesz jak się martwiłem, boże! Mogłaś przynajmniej sms-a napisać!-był troszkę zdenerwowany.
-Spokojnie Łukasz. Jestem u Marco, telefon mi się rozładował i dlatego nie napisałam do ciebie sms-a. A po za tym to ty mnie zostawiłeś samą u Marco. Zapomniałeś całkowicie o mnie.-znowu się zaśmiałam.
-Okey, na całe szczęście się znalazłaś. Przyjechać po ciebie.
-Nie trzeba, Marco mnie przywiezie.
-Maaarcoo? Jaki uczynny z niego chłopak, prawda.-słyszałam w jego głosie ironię.
-No bardzo uczynny, za jakieś 20-30 minut będę, pa.
-Pa nie musisz się śpieszyć możesz jeszcze sobie trochę porozmawiać z Marco.
-Dobra, dobra pa.-skończyłam rozmawiać i do salonu wszedł Marco, ubrany (nareszcie) i z jakimiś ubraniami dla mnie.
-Mam dla ciebie dresy mojej siostry, powinny być dobre może będą trochę duże, bo ty taka drobna, a i jeszcze masz moją bluzę żeby było ci ciepło.- jaki kochany troszczy się o mnie.
-No dziękuję bardzo, pójdę do łazienki.-przebrałam się, wglądałam jak bym się ubrała w jakiś worek. Mówił że dresy będą troszkę za duże one są ogromne. Jeszcze popawiłam włosy i wyszłam na korytarz.
-Marco, to jak odwieziesz mnie?
-Co już chcesz jechać?-zapytał, układając usta w podkówkę.
-Nie marudź tylko chodź.-zanim wyszliśmy przejrzałam się w lustrze które było umiejscowione na korytarzu przy drzwiach wyjściowych.
-Boże jak ja wyglądam.
-Słodko bardzo, ładnemu we wszystkim ładnie.-skwitował.
-Taaaa, wyglądam jak chłopczyca. Chodź szybko, bo jeszcze mnie ktoś w tym stroju zobaczy. Dobrze że mnie tutaj nie znają.
-Już niedługo poznają, o mój sąsiad już się na ciebie patrzy. Chyba mu wpadłaś w oko.-uśmiechnął się łobuzersko. Spojrzałam w stronę domu jego sąsiada, faktycznie gapił się na nas jakiś przystojny (bardzo przystojny) facet, no pięknie takie ciacho a widzi mnie w takim stroju, super. Nie wiedziałam co zrobić, dobiegłam do drzwi jego auta, chciałam otworzyć, kurwa zamknięte.
-Marco pośpiesz się, ja chcę już do domu!!- krzyknęłam na niego, a on sobie spacerkiem szedł do auta. 
-Idę już idę. Oo cześć Mo!-on jest zajebisty jeszcze się z nim przywitał. 
-Cześć Marco!-odkrzyknął chłopak.
-Szkoda że cię nie było wczoraj na imprezie, żałuj. Następnym razem musisz być obowiązkowo.-o a teraz to sobie pogaduszki urządza, zabije go.
-No właśnie widzę że było nieźle- wymawiając te słowa spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Kuźwa czy ja zawsze muszę mieć takie szczęście i przy każdym chłopaku, który mi się podoba muszę zaliczyć wtopę.
-Ooo właśnie poznaj, Laurę kuzynkę Łukasza.- spojrzałam na niego jak bym zaraz miała go zabić. Chłopak podbiegł do nas. 
-Cześć jestem Moritz, ale możesz mówić do mnie Mo.-uśmiechnął się tak zabójczo.
-Laura jestem.- chciałam chociaż uśmiechem nadrobić.
-Ładne dresy i bluza.-zaśmiał się, spojrzałam na Marco zabójczym wzrokiem. Nie odezwę się już nigdy do niego.
-Nie dobijaj mnie.- Marco i Mo spojrzeli na siebie. Miałam wrażenie że daje mu jakiś znak. 
-No co ty, ładnie wyglądasz. Słodziutko tak.
-W chuj słodko.-powiedziałam po polsku, a oni na mnie popatrzyli jak na idiotkę. No i dobrze że nie zrozumieli, bo pewnie by sobie pomyśleli że jestem jakaś wulgarna dziewczyna. 
-Sorki zapomniałam że tu same szwaby- powiedziałam to sarkastycznie, było to trochę wredne z mojej strony, no ale się wkurzyłam bardzo i to dlatego. Nigdy taka nie jestem.
-Dobra to ja może, kotku cię odwiozę do twojego domku, bo widzę że nie masz dzisiaj humorku troszkę.
-Ciekawe przez kogo nie mam humoru, Reus. A i blondasie nie pozwalaj sobie, myślisz że tym tanim tekstem mną zawładniesz i będę ci się płaszczyła jak te wszystkie dziewczynki zafascynowane piłką? Otwórz mi lepiej te drzwi, bo nie mam zamiaru za samochodem biegnąć.-nieźle mu pojechałam, ale należało mu się.
-Spokojnie-uśmiechną się do mnie, dziwne że się za te słowa nie obraził.-Już ci otwieram te drzwi.-już miałam wsiadać, ale przecież muszę się pożegnać z tym Mo, bo wyjdę na dziewczynę nie dosyć że chamską to jeszcze bez kultury.
-Yyy...no to cześć Mo.-odwróciłam się w jego stronę i podarowałam mu uśmiech.
-Cześć Laura.-odwzajemnił gest. Przez prawie całą drogę, nie odzywałam się do Marco, należy mu się to. Wredny blondas jeden.
-Laura! Przepraszam. O co się tak wkurzyłaś? O to że Mo widział cię w moich ubraniach? I tak mu się spodobałaś, znam go. Przestań Laura, proszę. Cholera jasna, Laura ty nawet w dresach mnie i innych facetów pociągasz!!-nie wierzyłam własnym uszom, powiedział że go pociągam. Odwróciłam się w jego stronę i popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. On tylko uśmiechnął się pod nosem. 
-Wybaczysz mi?- zapytał w końcu.
-Może.-postanowiłam się z nim odrobinką podroczyć. 
-A co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?
-Nie wiem, ty coś wymyśl.-już się boje co on wymyśli, nie znałam go długo, ale pewnie wymyśli coś takiego jak randka z Mo lub coś w ten deseń. 
-Hmmm... może zrobimy tak. W piątek po meczu, nauczę cię zasad piłki nożnej. Wiem że cię to nie obchodzi i nie kręci, ale przynajmniej nikt ci nie zarzuci że chodzisz na mecze, a nawet nie wiesz c to spalony.-nawet niezły pomysł to był.
-No właściwie to ostatecznie mogę się zgodzić na coś takiego.
-No to jesteśmy umówieni, na piątek wieczór.-poruszył znacząco brwiami.
-Tylko bez żadnych podtekstów.- pogroziłam mu.
-Okey, bez żadnych podtekstów.
Podjechaliśmy po dom Łukasza.
-Może wejdziesz, od razu będę mogła ci oddać ubrania.-wywróciłam oczami.
-Nieee, mam trening za trzy godziny. A rzeczy oddasz mi kiedy indziej. Będziemy mieć pretekst żeby się spotkać i pogadać.
-No dobra to paaa.
-Paa!
Weszłam  do domu Łukasza, a obecnie też mojego. Kuzyn od razu do mnie doskoczył. 
-Jak tam było z Marco?-poruszył znacząco brwiami, ta on myśli że może miedzy nami coś jest, chyba w snach.
-Normalnie, a jak ma być, bo za bardzo nie rozumiem.
-Tylko tyle? Widać że Marco ma coś do ciebie, wiesz no leci na ciebie.
-On nawet mnie nie lubi. 
-Wmawiasz sobie że cię nie lubi, tak na prawdę to cie uwielbia. Tak jak każdy z moich znajomych, których wczoraj poznałaś.
-Taaa, na pewno. Idę spać bo jestem zmęczona...
-Ciekawe dlaczego jesteś taka zmęczona.-zaczął się dusić ze śmiechu, jezu co za głupek.
-Spadaj!









_______________________________________________
Siemka wszystkim ;)))
Jest już drugi rozdział, byłoby ich nawet więcej, bo weny mi nie brakuję, ale brak czasu to jest najgorsze z tego wszystkiego. Ogólnie rozdział mi się podoba bardziej niż ten poprzedni, ale też nie jest jakiś cudowny. Proszę was o komentarze, bo wtedy będę wiedziała że ktoś to czyta przynajmniej. Pozdrawiam was wszystkich!!

czytasz-komentuj 







sobota, 25 października 2014

Rozdział 1 ''Marco jestem''

Laura
Dzisiaj wyjeżdżam do Dortmund, nie chce tam jechać. nie wiem co mnie tam czeka, do tego w ogóle nie znam tego całego Łukasza. Mam u niego mieszkać, pewnie myśli sobie że jestem jakąś gówniarą. Co ja mogę, rodzice mi karzą, niby jestem pełnoletnia, ale zależna całkowicie finansowo i dlatego muszę tam wyjechać,  a zresztą oni chcą dla mnie jak najlepiej. Będę tam miała najlepszych trenerów i na pewno lepsze studia. Ale z drugiej strony tu są moi przyjaciel, a tam dosłownie nikogo nie znam. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mamy.
-I co spakowałaś się już, za godzinę masz samolot musimy już wyjeżdżać.
-Już dawno spakowana. Trochę smutno mi stąd wyjeżdżać, tyle lat tu spędziłam.-dało się wyczuć w moim głosie smutek i żal.
-Przecież będziesz tu przyjeżdżać, chyba że masz zamiar wyjechać na zawsze?-zapytała mama z nutką ironi w głosie-Tam na pewno Łukasz zapozna Cię z tymi przystojnymi piłkarzami, na pewno nie będzie ci się nudzić.
-No może i masz racje ale będzie mi ciebie tam brakować, naszych wspólnych rozmów, twoich pysznych obiadków.
-Na pewno nie będzie tak źle.-tymi słowami mama dodała mi trochę otuchy. Przytuliłyśmy się. 
Do pokoju wszedł tato 
-HALO!Zbieramy się, bo ci samolot odleci
-Już, już się zbieram. -Zabrałam swoją walizkę, zeszłam na dół i nadszedł moment pożegnania, mama się popłakała.
-Mamo sama mówiłaś że nie wyjeżdżam na zawsze.
-Tak,ale moja mała córeczka się wyprowadza, wkracza w dorosły świat i to dlatego. 
-Dobra koniec tych czułości, idziemy bo w końcu na prawdę się spóźnimy- przerwał nam pożegnanie tatuś.
-No to, pa mamo.-przytuliłam ją
-Do widzenia córeczko.- pocałowała mnie w czoło 
Wyszłam z domu, popatrzyłam ostatni raz na niego. Zaczyna się nowy rozdział w moim życiu, czy lepszy tego nie wiem. 

Łukasz
To dzisiaj przyjeżdża ta Laura, dwa razy w życiu ją widziałem i to jeszcze jak miałem 13 lat, no ale rodzice mnie prosili żebym ją przyjął chociaż na kilka miesięcy. Mam nadzieje że przynajmniej będzie na co popatrzeć. 
-Łukasz! Co ty tak zamulasz dzisiaj- krzykną mi Marco do ucha.
-Opowiadałem ci o tej Laurze, to ona dzisiaj przyjeżdża i to dlatego.
-Stary, jakaś laska będzie z tobą mieszkać, a ty jeszcze marudzisz. 
-Ja nawet nie wiem ja ona wygląda, a jak to jakiś kaszalot. 
-Na pewno nie będzie tak źle, w końcu to twoja rodzinka.- zaśmiał się Marco 
-No ja mam nadzieje. Dobra ja się zbieram na lotnisko, bo muszę ją odebrać z lotniska. Jedziesz ze mną?
-Pojechałbym, ale wiesz muszę zrobić zakupy bo przecież dzisiaj u mnie impreza. Weź tą kuzynkę ze sobą, jak będzie chciała.- puścił mi oczko. Jaki on jest pusty czasem. Wyszedłem z domu, wsiadłem do samochodu i udałem się w stronę lotniska.

Laura
Lot przebiegł spokojnie, wyszłam z samolotu. Przejrzałam się jeszcze w lusterku czy dobrze wyglądam, w końcu muszę się jakos prezentować przed Łukaszem. Poprawiłam moje ciemne sięgajace prawie do pasa włosy. Rozejrzałam się, szukałam mojego kuzyna wzrokiem. Po chwili go ujrzałam też prawdopodobnie mnie szukał, chociaż w ogóle nie wie jak wyglądam. Był bardzo przystojny, bardziej niż na zdjęciach. Bałam się do niego podejść, w końcu się zdecydowałam. Podeszłam bardzo nie pewnie do niego, nawet nie spojrzał na mnie tylko dalej się rozglądał. Postanowiłam się przywitać, nic nie chciało mi przejść przez gardło, bałam się go. Bałam się że mnie nie polubi. Podeszłam krok, bliżej, nareszcie na mnie spojrzał, teraz muszę coś powiedzieć.
-Heeej, to ja Laura.- podarowałam mu najlepszy uśmiech jaki miałam. Widziałam że był bardzo zaskoczony, tylko czym? Może źle wyglądam? Nie spełniam jego oczekiwań? Trudno. Nawet mi nie odpowiedział ''cześć'' tylko się głupio gapi. W końcu się odezwał.
-Oo, cześć Laura.- uśmiechnął się, ale to był na prawdę wymuszony uśmiech. Po chwili ciszy znów się odezwał.
-Jak lot minął?
-Bardzo spokojnie, nawet nie zauważyłam, a już byliśmy w Dortmundzie.
-No to dobrze, daj walizkę i choć do samochodu bo trochę nie mam czasu. - był bardzo oschły, nie wiem z jakiego powodu, nie znam mnie a już taki nie miły. Weszliśmy do samochodu, przez całą drogę żadne z nas się nie odzywało. Pojechaliśmy pod bardzo duży, ładny dom. Gdy się zatrzymaliśmy, Łukasz rzucił tylko
-Jesteśmy- ze złością wyjął moją walizkę i trzasnął drzwiami. Nieźle się zapowiada. Poszłam za nim, weszliśmy na górę, dom był bardzo przytulnie urządzony. Chociaż jeden plus się znalazł. 
- Tu masz swój pokój, czuj się jak u siebie w domu, jak czegoś będziesz potrzebowała to jestem na dole.- powiedział to tak od niechcenia.
-Dziękuje.- wymusiłam uśmiech. Zostawił mnie samą, jeśli on taki będzie cały czas, to będę zmuszona do szybkiego znalezienia mieszkania, a wydawał się miłym chłopakiem jednak pozory mylą.

Łukasz
Tego się nie spodziewałem, taka laska. Marco miał rację, trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno. O czym ja myślę, boże! Przecież to moja kuzynka, Łukasz ogarnij się. Zadzwonię do Marco.
-Siema stary, miałeś rację to jest zajebista laska.
-Hahahaaa mówiłem że będzie niezła, zaprosiłeś ją już na imprezę?
-Jeszcze nie. Zaraz to zrobię, ale nie wiem czy się zgodzi, bo byłem trochę dla niej nie miły.
-Łukasz! Leć teraz do niej i ją przeproś, natychmiast! Masz się u mnie wstawić o 20 z Laurą, bez niej cię nie wpuszczę! Zrozumiałeś!?
-Tak, tak zrozumiałem, nara.- no pięknie, czemu ja w ogóle byłem dla niej nie miły. Dobra przeproszę ją, przecież będziemy razem mieszkać i musimy się jakoś dogadywać. Wszedłem po ciuchu na górę, stanąłem przed drzwiami jej obecnego pokoju, dobra raz kozie śmierć. Czym ja się w ogóle stresuje.Zapukałem.
-Nie przeszkadzam?-zapytałem i próbowałem się szczerze uśmiechnąć nie wiem czy wyszło ale liczą się chęci.
-Nie, wchodź.- Laura ma bardzo ładny uśmiech, co ja jej w ogóle mam powiedzieć?
-Słuchaaj, booo......wiesz ja byłem trochę...no wiesz nie miły, mam dzisiaj słaby dzień i to dlatego, przepraszam.-wydusiłem z siebie te denne przeprosiny, na jej twarzy malowało się zdziwienie, ale widać było że się ucieszyła.
-No spoko, nie masz za co przepraszać też bym miała słaby dzień jak by jakaś gówniara zamieszkała ze mną.-wydaje się być na prawdę spoko dziewczyną i do tego taką ładną. Nie Łukasz, stop nie wolno ci tak myśleć.
-W ogóle tak nie pomyślałem o tobie, ale to dziwne że zwróciłaś się do mnie, nawet mnie nie znając. A co by było jak bym był jakimś zbokiem?- bardzo chciałem żeby mnie polubiła.
-Szczerze? To nie tak jak myślisz, bo moi rodzice tego chcieli żebym wyjechała do Dortmundu. Bo są lepsze uczelnie, a przede wszystkim jest tu mój wymarzony klub.-o co jej chodzi z tym klubem, ćwiczy coś. Jakby chodziło o Borussie nie powiedziała by wymarzony tylko na przykład ulubiony.
-Jaki klub? ćwiczysz coś?
-Tak, trenuje biegi i skok wzwyż.
-Wooow, nie wiedziałem że z ciebie taka sportsmenka, musimy się poznać bo nic o tobie nie wiem! Mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia, dzisiaj jest impreza u Marco, mojego przyjaciela. Zaprosił nas.- niezła z niej dziewczyna, nie dość że bardzo ładan to jeszcze sportowiec.
-No nie wiem, ten Maco ja go nie znam a on tym bardziej mnie. No i jeszcze troszeczkę jestem zmęczona po podróży.-wahała się, musi ze mną iść bo Marco mnie ukatrupi.
-Dobra nie marudź, o 19:50 masz być gotowa. Marco to niezłe ciacho także wiesz będzie na co popatrzeć.- wyszczerzyłem się.
-Aleee....
-Żadne ale. Zostawiam cię samą, nie wiem przyszykuj się czy coś tam.- Widać było że chciała tam iść. Wyszedłem z jej pokoju, zszedłem na dół i włączyłem TV.

Laura
Przyszedł przeprosił, porozmawiał, a potem jeszcze zaprosił na imprezę. Dziwne, teraz taki miły? Może faktycznie ma zły dzień, dziewczyna nie chciała się z nim umówić albo coś w ten deseń. Ja już całkowicie nie wiem o co o tym wszystkim myśleć. Teraz mam ważniejszy problem a mianowicie w co ja się ubiorę na ta imprezę, mam nadzieje że nie będzie tam piłkarzy, tego by jeszcze brakowało. Nie lubię piłkarzy są tacy chamscy, chociaż znam tylko Łukasza, ale kiedyś oglądałam mecz i oni się na prawdę źle zachowują, są bez kultury. Może zapytam się mojego kochanego kuzynka w co mam się ubrać, tak to doby pomysł jednak czasem myślisz Laura. Zeszłam na dół, oglądał telewizję 
-Łukaaaaaaaaaaasz, w co ja mam się ubrać na tą imprezę?
-Tak jak byś szła na imprezę do znajomych, ubierz się w to w czym będzie ci wygodnie.- czyli mam się ubrać normalniej, na całe szczęście.
-No dobra dziękuje za radę.- podarowałam mu uśmiech.
-Tylko się pośpiesz, bo została ci tylko godzina, a wiem jak długo wy kobiety potraficie się szykować.- i zaczął się śmiać.
-Hahahaaa....zabawny jesteś, wiesz. Dobra to ja lecę się szykować bo jeszcze będziesz musiał na mnie czekać i to dopiero będzie tragedia.- nawet sympatyczny z niego chłopak. Dobra w końcu muszę coś wybrać w co się ubiorę na tą imprezę. Przeszukałam całą walizkę i znalazłam czarną, dość krótką koronkową sukienkę, do tego buty na koturnie, które po prostu uwielbiam i będzie git. Poszłam się odświeżyć. Ciało nasmarowałam balsamem i spryskałam ciało mgiełką. Zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się w przygotowany wcześniej strój. Dodałam jeszcze biżuterię, zabrałam torebkę oraz sweterek i zeszłam na dół. Łukasz już czekał na mnie, wyglądał zniewalająco, pewnie nie może odpędzić się od dziewczyn, ale zdecydowanie nie jest w moim typie, ja kocham blondynów. Spojrzał na mnie, przeleciał po mnie wzrokiem, na jego twarzy malował się uśmiech. Patrzył się na mnie i nic nie mówił. Postanowiłam przemówić:
-Coooo?? Źle wyglądam, mam się przebrać?
-Nieeeee! Właśnie wyglądasz.......yyyyy no zajebiście wyglądasz.- wydusił w końcu z siebie.
-Dzięki bo już się przestraszyłam że wyglądam do dupy.
-Śmieszna jesteś, do dupy?! Założę się że każdy na tej imprezie będzie twój.
-Dobra choć, bo w końcu się spóźnimy.-podjechaliśmy pod, bardzo ładny dom w przyszłości właśnie w takim domu chciałabym mieszkać, ale na pewno nigdy nie będzie mnie na taki stać. Ciekawe jak potem wrócimy z powrotem jak jesteśmy autem, Łukasz przecież nie będzie siedział o pustej gębie, a ja tym bardziej, chociaż z reguły nie pije, ale dzisiaj jestem tu pierwszy dzień i postanowiłam to uczcić.
-Jesteśmy na miejscu, oto dom Marco, robi wrażenie prawda?- co to za teksty ''dom Marco robi wrażenie'' myśli że zacznę tego Marco podrywać bo ma wystrzałowy dom, więc postanowiłam skłamać.
-Szczerzę? To średnio mi się podoba.
-Eeee, nie znasz się, chodź idziemy.- skwitował. Weszliśmy bez pukania, nie było prawie w ogóle ludzi.. jeszcze. Tak na prawdę byliśmy jednymi z pierwszych osób. Łukasz poprowadził mnie do salonu był tam bardzo przystojny brunet, szoook przeżyłam jak go zobaczyłam. Jak można być tak przystojnym?! To chyba ten Marco.
-Ooooo Łukasz przyszedł!!- krzyknął na cały dom- i kogoś ze sobą przyprowadził-wstał z kanapy i podszedł do mnie- Co to za piękna niewiast.-popatrzyłam na niego z bliska był jeszcze bardziej przystojny i jeszcze te oczka, boże.
-To jest Laura, moja kuzynka. Laura to jest Mario.- zaraz, zaraz a nie Marco? Nie wiem może źle usłyszałam. Podałam mu rękę.
-Hej Laura, Mario jestem.- Jezu co za uśmiech.
-No hej Mario, jestem Laura.- patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwile, ale kochany Łukasz musiał to przerwać.
-A gdzie jest Marco?- Jaki znowu Marco, czyli Mario nie jest organizatorem imprezy, ja pierdziele zaczynam się gubić.
-Marco! Łukasz przyszedł z Laurą- zaakcentował ostatnie słowo, uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
-Z tą zajebistą laską już idę!!-''Zajebista laską'' skąd on mnie zna na pewno nie wie jak wyglądam. No tak Łukasz...ale on by powiedział mu że jestem zajebistą laską, dziwne. Spojrzałam na Łukasza a on się tylko wyszczerzył, czy jednak to on. Odwzajemniłam uśmiech i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Słychać było szybki bieg po schodach i koło nas pojawił się młody bóg, blondyn, chłopak moich marzeń oczywiście jeśli mówimy o wyglądzie. Mario nie ma szans z Marco, zielone głębokie oczy, bardzo wysoki, uśmiechnięty od ucha do ucha. Zauroczyłam się w nim, przyjrzał mi się bardzo dokładnie.
-Marco jestem.-podał mi rękę
(...)




________________________________________
Hej, jest pierwszy rozdział jakoś średnio przypadł mi do gustu i chyba troszkę jest krótki. Postaram się żeby następne były dosyć długie. Mam prośbę jeżeli czytasz to komentuj. Chciałabym dodawać chociaż 2 rozdziały tygodniowo, ale wiadomo człowiek z natury jest leniem i za pewne nie będzie mi się chciało napisać aż dwóch, musicie mi to wybaczyć. Może się też zdarzyć że nie będę miała czasu dodać rozdziału, bo na przykład będę miała dużo nauki to też będziecie musieli my wybaczyć. Jeżeli rozdział wam się nie podoba piszcie w komentarzu za każdą opinie pozytywną jak i negatywną dziękuje. No to tyle Paa ;*
Miłego czytania życzę!!! 
PS. Jeżeli macie jakieś pomysły to proszę o napisanie ich w komentarzu.